Rozdział IV
*oczami Caitlin*
Siedziałam sobie u Christiana na kolanach. Wspólnie postanowiliśmy, że się do Niego przeprowadze. Nie obchodziło mnie zdanie mojej mamy. Spędziłam z moim chłopakiem noc, a ta nawet nie zadzwoniła gdzie jestem, Widać, że jest obojętna względem mnie. Ale przyzwyczaiłam się do tego. Teraz chciałabym bardzo odnaleźć mojego ojca. Sama zostawiłabym taką zołze jaką jest moja matka.
Kochanie ? - zapytał Christian
Tak słońce ? - odpowiedziałam
- Idziemy na to ognisko do
Mattiego,
Justin'a i
Michael'a ? - powiedział unosząc jedną brew do góry
- Jasne !
Przyszykowałam się i mogliśmy wyjść.
Szliśmy, szliśmy.. nagle dostrzegłam płomień ogniska, dopiero potem odgłosy i cienie ludzi. Już z daleka zaczęli wołać nas i się witać. Kiedy zaszliśmy na miejsce zapoznałam się z chłopakami z którymi Christian poszedł w stronę jeziora, a ja dosiadłam się do jakiejś brunetki.
- Hej, Caitlin jestem - przedstawiłam się unosząc kąciki ust do góry
- Lara - odwzajemniła uśmiech
- dziewczyna Christiana ? - zapytała
- Tak, jesteśmy ze sobą - odpowiedziałam
- Hm.. słyszałam, pasujecie do siebie
- Dziękuje - ucieszyłam się
Plotkowałyśmy jakoś z godzine. Bardzo kleiła nam się rozmowa. Załapałyśmy wspólne tematy. Dowiedziałam się chyba prawie wszystkiego o chłopakach, pikantnych szczegółach z jej związku z Justinem i śmiesznych wydarzeń z dziećiństwa mojego skarba. Po chwile usłyszałam jakąś melodie.
- Przepraszam - powiedziała Lara - Musze odebrać
Zostawiając mnie sama poszła w głąb lasku rozmawiać przez komórke. Ja natomiast ogrzewałam się przy ognisku, bo robiło się chłodno. Na choryzoncie dostrzegłam zarys jakiegoś chłopaka.
- Hej Caitlin - powiedział ze zniewalającym uśmiechem
- Hej .. - odpowiedziałam
- Sorry, ale zapomniałam Twojego imienia - powiedziałam przygryzając warge
- Michael - odpowiedział
Zauważyłam, że chłopak, jest lekko pijany.
- Chesz ? - zapytał się podając mi piwo
-Nie, dzięki .. nie pije - oznajmiłam
-Caitlin przestaaaań, dzisiaj moje urodziny, no dawaj - namawiał mnie
W końcu się zgodziłam. Wypiłam z Michael'em w sumie 4 piwa. Byłam wstawiona. Chyba pierwszy raz w życiu. Nie profilaktykowałam takiego stylu życia. Okazało się, ze Michael jest bardzo sympatycznym i miłym chłopakiem.
- Zimno ci ? - zapytał
- No, troche - odpowiedziałam z nadzieją, że da mi swoją bluze
- To chodź do tego domku - powiedział wskazując palcem
Byłam lekko pijana, nie wiedziałam co robie, poszłam z chłopakiem w to miejsce. Kiedy doszliśmy już do wyznaczonego celu usiedliśmy na sofie. Michael zaczął się do mnie dobierać. Bawił się moimi włosami, składał delikatne pocałunki, protestowałam i mówiłam, zeby przestał, ale wtedy łapał mnie bardzo mocno. W końcu zaczął próbować ściągnąc powoli ze mnie ubrania. Ale posunął się za daleko, a ja byłam na tyle trzeźwa, że dałam mu z liścia i uciekłam w strone jeziora, gdzie był Christian. Biegłam krzycząc jego imie.
- kochanie, co sie stało ? - zapytał się z obawą mój chłopak łapiąc mnie w ramiona
- On, on, ten idiota .. - próbowałam mówić, ale wybuchłam z płaczem
- co sie stało, powiedz mi, nic nie rozumiem ! - Krzyczał Christian potrząsając mnie - Cartlin ! - mówił gośno, prosto w twarz
Przybiegła Lara. Przytulając mnie także chciała się dowiedzieć co sie stało.
___________________________________________________________________
Tyleee ;) Mam nadzieje, ze sie podobało ! ;D Dzieki za komentarze
Pa ;*